Fishing Clash
Pobierz Fishing Clash z Google Play
Pobierz Fishing Clash z Apple App Store
Odkryj Fishing Clash w Huawei App Gallery
Go to the TSG.STORE
WydarzeniaRybyŁowiskaFunkcjonalności
Kakadu in Fishing Clash

Park Narodowy Kakadu i niewidzialni bohaterowie życia

Opublikowano: 14 listopada 2025

Każde nowe łowisko w Fishing Clash pozwala nam dostroić się do innego rytmu naszej planety – jednak tylko nieliczne miejsca rozbrzmiewają w sposób tak pradawny i pełen życia jak Park Narodowy Kakadu, rozpościerający się na obszarze północnej Australii.

Zlokalizowane na Terytorium Północnym, około 150 kilometrów na wschód od miasta Darwin, Kakadu zajmuje powierzchnię prawie 20 tysięcy kilometrów kwadratowych i obejmuje tereny podmokłe, skarpy z piaskowca, rzeki i równiny zalewowe. Ludzie mieszkający tu od co najmniej 65 tysięcy lat, czynią ten obszar jednym z najstarszych znanych nam miejsc nieprzerwanej obecności kulturowej na Ziemi. Do dziś Kakadu to żywy przykład dziedzictwa pozostającego pod opieką jego Tradycyjnych Gospodarze, ludów Bininj/Mungguy, których wiedza i obyczaje kształtują nasz sposób postrzegania tych ziem i wód.

Wkraczając do krainy o tak bogatej historii i kulturze, nasze słowa powinny być rozważne i pełne szacunku, bowiem opowieści, pieśni i dzieła sztuki, które spotkamy w Kakadu, są równie stare jak sama kultura. Z tego powodu dzisiejszy artykuł, pojawiający się wraz z premierą nowego łowiska, będzie poświęcony jednemu z podwodnych mieszkańców Kakadu, stworzeniu ciemności, skromnej rybie rzadko łowionej dla sportu, ale mającej ogromne znaczenie dla tutejszych ekosystemów wodnych: Neosilurus ater, znanej powszechnie jako Czarny Sum. Pochylimy się także nad innymi zwierzętami, które wkroczyły do naszej codzienności – w tym również tej językowej – zadomawiając się jako metafory, oraz nad tym, jak ten piękny, choć skryty, Czarny Sum może zagościć w słowniku naszych zwierzęcych symboli.

Kakadu in Fishing Clash

Królestwo metafor

Królestwo zwierząt od zawsze było dla człowieka źródłem inspiracji i wiedzy, unikatowym lustrem tego, czym pragniemy się stać i co chcemy uosabiać. Węże już od pradawnych czasów symbolizowały śmierć i odrodzenie za sprawą swej jadowitości i zdolności zrzucania skóry; niejednokrotnie używaliśmy ich w literaturze jako symboli zarówno pokusy, jak i odrodzenia. W kosmologii aborygeńskiej Tęczowy Wąż kształtuje krajobraz i przynosi deszcz – przeplata siły twórczości i destrukcji. Orzeł, jastrząb czy sokół były z kolei symbolami wyraźności, boskiego wzroku i niezależności. Za to rdzenne plemiona Ameryki Północnej uznają orły za posłańców łączących to, co ziemskie i duchowe. Sowa zaś stała się uosobieniem wnikliwości i paradoksu wiedzy: jej zdolność widzenia w ciemności postrzegana jest zarówno jako dar, jak i przekleństwo. Ptak ten w europejskim folklorze zwiastował śmierć lub objawienie, które są ze sobą nierozerwalnie powiązane – objawienie bowiem to swoista śmierć obecnego status quo.

Wraz ze wzrostem ludzkiej potęgi i, bez wątpienia również arogancji, zwierzęta dotrzymujące nam kroku do czasów współczesnych także przeszły transformację. Lew stał się swoistą karykaturą w języku internetowych memów. Ten kotowaty symbol potęgi ma własne powiedzenie: „Lew nie przejmuje się opiniami owiec”. Ta poręczna fantazja o władzy ukazuje lwa jako symbol siły, suwerenności i naturalnej wyższości, a owce jako słabe, konformistyczne i bojaźliwe. Dodatkowo, obiecuje ona ukojenie lęku: nie ma co się martwić opinią innych, jesteśmy ponad nimi. Obecnie jest często „podawana dalej” i przerabiana, nie zawsze ironicznie. Pozornie pomaga nam uwolnić się od cudzej opinii, ale tak naprawdę zniewala nas w sposób subtelny i skuteczny, bo uniezależnia nas od zdania „owiec”, podczas gdy sami weryfikujemy liczbę swoich polubień. Staje się to zgrabną sztuczką, iluzjonistyczną zmyłką ludzkiego ego. Zależnością przebraną za autonomię.

Wilk obrał podobną drogę w swojej symbolicznej przemianie. Niegdyś był istotą stadną i podlegającą wpływom pór roku, zwierzęciem nierozerwalnie złączonym ze swoją gromadą za sprawą współpracy i rytuału, a we współczesnym języku stał się idealnym symbolem ludzkiej autokreacji: samotnym wilkiem. To zniekształcenie zrodzone z naszej fascynacji niezależnością i cichym geniuszem. A przecież prawdziwe wilki wzrastają i żyją na wolności dzięki pokrewieństwu i koordynacji, dzięki cechom niezbędnym dla zbiorowego przetrwania. Stoją więc w wielkim kontraście z naszym symbolicznym wilkiem, którego oderwaliśmy od stada, udomowiliśmy, okiełznaliśmy i zmusiliśmy do błąkania się po naszej kulturowej wyobraźni jako czyste ego autonomii. Ubieramy go w skórzane kurtki, korporacyjne garnitury i slogany z LinkedIn. Wilk nie wyję już po to, by znaleźć swych bliskich, lecz by przypomnieć, a może i wmówić, sobie i światu, że nikogo nie potrzebuje. Jednak to kolejna sztuczka pychy: kult samotności, ukrywający naszą zależność od stada i powiązań, elementów życia, którym zaprzeczamy.

W dawnych opowieściach rekin nie był zwierzęciem symbolicznie istotnym; po prostu był. Uosabiał skuteczność i instynkt. We współczesnym świecie uczyniliśmy go archetypem, do którego dążymy. Bądź jak rekin, romantyzujemy w świecie biznesu. Tu, jako rekin, masz pozostać zawsze w ruchu, zawsze wygrywać i wyczuwać krew w wodzie. Jego nieustanny ruch, niegdyś oznaka przetrwania, stał się naszą metaforą produktywności i wiecznie nienasyconego głodu przebranego za ambicję. Ale mit rekina ujawnia naszą naturę. Odsłania nasz niepokój i strach przed bezruchem. Stworzenie, które musi pływać, aby żyć, stało się maskotką gatunku, nie mogącego zaprzestać konsumpcji. Podziwiając jego bezwzględność, mylimy przymus z celem, a nasz niekończący się apetyt przekształcamy w cnotę.

Pomijani bohaterowie siły zmian

Społeczeństwo czerpie inspirację ze zwierząt, które pragnie naśladować, niezależnie od tego, jak bardzo przekształca i nagina pierwotny symbol, aby dopasować go do swojej obecnej narracji. W dzisiejszym świecie niewielu z nas zwróciłoby uwagę na Czarnego Suma z Kakadu. Zdaje się jednak, że jest to ryba reprezentująca dokładnie to, co tracimy z każdą mijającą minutą: dystans, cierpliwość i celową, ale połączoną z szerszym światem samotność. Podczas gdy inne ryby ścierają się o nasłonecznione miejsce przy górnej tafli wody, sum pozostaje na dnie, oczyszczając to, co pozostawia rzeka. Żywi się wszystkim tym, co ulega rozpadowi i przywraca to do cyklu, zamieniając drobne pozostałości w pożywienie. W ten sposób sum oddaje rzece przestrzeń, podobnie jak inni „niewidzialni” bohaterowie zmieniający świat, gdziekolwiek są potrzebni.

Grzyby przeplatają się z glebą, korzeniami i ściółką listowia, rozkładając powalone drzewa na składniki odżywcze, komunikację innych organizmów i nowe życie. Dżdżownice użyźniają ziemię, napowietrzają ją i wzbogacają z każdym powolnym centymetrem swej wędrówki. Zaś chrząszcze i mikroby rozkładają wszystko to, czego nasze oczy nie uznają już jako życia, wplatając to z powrotem w wielką tkankę ponownego wzrostu i rozpuszczają pozostałości nadmiaru i obfitości.

Stworzenia te demontują wszystko to, co kiedyś tętniło życiem, drobina po drobinie, atom po atomie, aż na nowo stanie się żyzne. Są cichą siłą odnowy, wykonują „niewidzialną” pracę, która chroni świat olbrzymów przed zapadnięciem się pod własnym ciężarem. Należy do nich również Czarny Sum: nie jest łowcą, ale opiekunem, zamieniającym to, co umiera, w to, co może znów wzrastać.

To stworzenie, które nie goni za światłem, widowiskiem ani konfliktami, ale porusza się w ciemności z cierpliwością i precyzją, wyczuwając świat poprzez dotyk i wibracje. Jego praca może i nie jest efektowna, ale pozostaje nieoceniona. To ciche działanie, które pozwala rzekom Kakadu oddychać. W jego bezruchu kryje się nietypowa już dla nas, ludzi, mądrość: nie jest to krwiożercza chęć dominacji i zwycięstwa, ale pragnienie przynależności bez prośby, próba utrzymania świata w delikatnym, niekończącym się ruchu, bez konieczności owacji. Gdyby Czarny Sum miał stać się symbolem dla ludzkości, mógłby reprezentować zmianę i transformację dzięki swojej zdolności dostrajania się do zastanych okoliczności, odczuwania i cierpliwości. Coś, co raczej prędko nie wejdzie do naszych słowników metafor. Chyba że pozwolimy naszej wspólnej wyobraźni połączyć się w pragnieniu zmiany otaczającego nas świata.

Czytaj więcej

Jezioro Titicaca: trzy ryby, jedna opowieść
Jezioro Titicaca: trzy ryby, jedna opowieść
Santoryn i ścieżki ku szczęściu
Santoryn i ścieżki ku szczęściu
KLIKNIJ, ABY ZAGRAĆ W GRĘ NA TELEFONIE